DUX TESSCHINENSIS MORTUI EST..., czyli śmierć na książęcym dworze

W XXI wieku śmierć stała się kulturowym tematem tabu, jednak we wcześniejszych epokach była ona obecna we wszystkich aspektach ludzkiego życia. W średniowieczu, na którym szczególnie skupia się uwagę w artykule, wszechobecna śmierć nie pozwalała zapomnieć o przemijaniu i unaoczniała marność ludzkiej egzystencji. Głównym aspektem kultury średniowiecznej stał się tzw. taniec śmierci, przypominający żywym o tym, że wobec śmierci wszyscy są równi, co ma kluczowe znaczenie, jeżeli mówimy o śmierci na książęcym dworze. 


Piastowie cieszyńscy rzadko schodzili z tego świata, zasypiając po prostu w swym łożu. Najczęściej z ich odchodzeniem wiązała się jakaś poważna choroba (więcej: Morbus ducis, czyli choroby książątcieszyńskich), co najmniej kilku zostało otrutych lub zamordowanych. Jedynemu Kazimierzowi II udało się zasnąć spokojnie w swojej komnacie snem wiecznym.

Pomimo tego, iż nie zachował się do naszych czasów opis ceremonii pogrzebowej Piastów cieszyńskich, możemy ją zrekonstruować na podstawie przekazów pochodzących z innych dworów książąt śląskich. Cofnijmy się zatem do roku 1410, kiedy umiera najwybitniejszy z cieszyńskich władców książę Przemysław I Noszak. Jak wiadomo ze źródeł pisanych, ostatnie trzy lata swojego życia książę spędził w Cieszynie, nie mogąc nawet ustać na własnych nogach, na co wpłynęła bardzo zaawansowana podagra. Niewątpliwie ostatnią walkę książę stoczył z zakażeniem bakteryjnym, wywołanym przez chorobę, które pozbawiło księcia władzy we wszystkich kończynach i ostatecznie doprowadziło do przewlekłej niewydolności nerek. Wtedy nie znano jeszcze możliwości transplantacji nerki czy hemodializy, toteż należy przypuszczać, iż niewydolność nerek była główną przyczyną śmierci Przemysława I Noszaka.

O odejściu księcia informował zazwyczaj marszałek dworu, którego obowiązkiem było również osobiste stwierdzenie zgonu. W średniowieczu i jeszcze w XIX wieku taką diagnozę stawiano na podstawie oględzin mających na celu potwierdzenie ustania akcji serca i oddechu. Do najpowszechniejszych sposobów należało przykładanie pod nos zmarłego płomienia świecy, pierza, a także różnego rodzaju włókien i obserwowano, czy się poruszają czy nie. Bardziej zaawansowane metody nakazywały nalewanie wody do szklanego naczynia i stawianie jej na klatce piersiowej denata, dopatrując się jakiegokolwiek ruchu. Czasem do ust przykładano lusterko, które pod wpływem oddechu powinno zaparować, jeżeli tak się nie stało, badany został uznany za zmarłego.

Obecny wówczas przy łożu śmierci Przemysława I Noszaka marszałek dworu Mikołaj z Bładnic (najprawdopodobniej) po stwierdzeniu zgonu zawiadomił o tym fakcie członków rodziny książęcej i dworzan. Poddanym oznajmiano śmierć władcy biciem dzwonów we wszystkich kościołach na terenie stołecznego miasta Cieszyna i opuszczeniem do połowy masztu książęcych sztandarów na zamkowych wieżach. Jeżeli najstarszy syn zmarłego księcia przebywał poza stolicą księstwa, otrzymywał zawiadomienie z rozkazem jak najszybszego przybycia do Cieszyna w celu uczestnictwa w pogrzebie i objęcia tronu, który nie mógł zbyt długo pozostawać pusty. Syn Przemysława I Noszaka – Bolesław I był akurat obecny na cieszyńskim zamku w chwili śmierci ojca, sprawując de facto współrządy ze schorowanym, starym monarchą.

Zgon księcia został odnotowany w dokumentach kancelarii książęcej przez książęcego kapelana i skrybę Mikołaja z Głogowa, który jednocześnie wysyłał pilne poselstwo do Pragi i na inne sprzymierzone dwory:

Przemysław I, z Bożej Łaski książę cieszyński i Wielkiego Głogowa, zszedł z tego świata w czwartek przed św. Augustynem (tj. 23 maja) 1410 roku.

Ciało księcia starannie obmyto i ubrano w najdostojniejsze szaty jedwabne w barwach rodowych książąt cieszyńskich. Ubiór pogrzebowy składał się najpewniej z białej jedwabnej koszuli, jedwabnych gaci, błękitno-złotego kabatu z jedwabnej tkaniny brokatowej, pasa rycerskiego, czarnych nogawic, skórzanych butów z ostrogami, długiego aksamitnego płaszcza spiętego złotymi zaponami. Na głowie spoczęła mitra książęca, a ręce księcia złożono na klindze miecza.

Tak przygotowane ciało księcia składano następnie w otwartej trumnie, którą ustawiano na katafalku w kaplicy zamkowej (rotunda św. Mikołaja i św. Wacława), gdzie spoczywało aż do przedednia pogrzebu, czyli około jedenastu dni. Obok katafalku zapalano cztery świece. Za trumną stawiano sztandary książęce. Przed trumną przy nogach kładziono tarczę ze złotym orłem książęcym. Niewątpliwie pojawił się też symbol Królewskiego Zakonu Rycerskiego Toczenicy, którego książę był członkiem.

W czasie, kiedy ciało księcia spoczywało w kaplicy zamkowej, ostatni hołd mogli złożyć wszyscy dworzanie, szlachta oraz reszta poddanych. Z zapisów dotyczących pogrzebu ostatniej Piastówny cieszyńskiej - Elżbiety Lukrecji wiemy, że prastary protokół dworski książąt cieszyńskich nakazywał, aby każdy szlachcic posiadający majątki w Księstwie Cieszyńskim miał obowiązek pełnienia warty przy trumnie z ciałem zmarłego władcy, każdego dnia i nocy, począwszy od godziny szóstej po południu, a we wsiach swoich mieli nakazać bicie w dzwony kościelne i zakazać wszelkich zabaw i muzyki na okres żałoby.
 
W dniu pogrzebu formowano orszak pogrzebowy, który wyruszał z kaplicy zamkowej przez bramę zamku, dalej ulicą Głęboką do klasztoru dominikanów, czyli miejsca wiecznego spoczynku książąt cieszyńskich (więcej: Pośmiertna tajemnica książąt cieszyńskich). Na czele orszaku szło kilkudziesięciu akolitów odzianych w czarne szaty, którzy nieśli zapalone świece. Za nimi jechał rycerz trzymający wielki sztandar Księstwa Cieszyńskiego z wyszytym na błękitnej tkaninie złotym orłem książęcym. W ślad za nim podążało dwóch rycerzy niosących sztandary Królestwa Czeskiego i Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Na okazałym koniu, przyodzianym w książęce barwy, jechał rycerz przedstawiający osobę zmarłego władcy. Zaraz za nim sześciu rycerzy niosło, przykryte czarnym kirem przetykanym błękitem i złotem z herbem książęcym, mary z ciałem księcia. Przed marami szedł rycerz, który rozrzucał na wszystkie strony grosze praskie, by robić miejsce przechodzącemu orszakowi. Za marami podążało rycerstwo Księstwa Cieszyńskiego, na czele z księciem Bolesławem (następcą tronu) oraz marszałkiem dworu Mikołajem z Bładnic, a także przedstawiciele sprzymierzonych rodów szlacheckich z innych krajów. Bardzo prawdopodobne, iż towarzyszył im król czeski Wacław IV, który przybył do Cieszyna pożegnać swojego wychowawcę i zarazem przyjaciela. W dalszej kolejności w orszaku szli przedstawiciele władz miejskich Książęcego Miasta Stołecznego Cieszyna, przedstawiciele cechów miejskich i bogatsi mieszczanie. Orszak zamykała zamkowa służba i kolejnych kilkudziesięciu akolitów z zapalonymi świecami. Za oficjalnym orszakiem pogrzebowym podążali poddani, którzy zechcieli odprowadzić ciało księcia na miejsce ostatniego spoczynku.

Odprawiona w klasztorze dominikanów msza żałobna obfitowała w kilka istotnych elementów takich jak łamanie książęcych chorągwi, pieczęci, strzał, a nawet tarczy, czego dokonywał marszałek dworu na znak końca rządów zmarłego monarchy. Po mszy ciało księcia złożono do przygotowanej wcześniej krypty, znajdującej się w głównej nawie dzisiejszego kościoła św. Marii Magdaleny w Cieszynie. Książę Przemysław I jako władca wybitny spoczął w centralnej części nawy przed samym ołtarzem, a jego grób został przykryty okazałą tumbą nagrobną wykonaną w warsztacie Piotra Parlera.

Po pogrzebie odbywała się stypa/biesiada na cześć zmarłego monarchy, w której uczestniczyli wszyscy zaproszeni goście. Czasem ich liczba mogła wynosić nawet kilkadziesiąt osób, a dodatkowo trzeba było nakarmić ich służbę, rycerstwo, konie (więcej: Uczta nadworze Piastów cieszyńskich).

Na podstawie powyższej rekonstrukcji można się tylko domyślać, jakich nakładów finansowych wymagał książęcy pogrzeb, jakimi umiejętnościami organizacyjno-protokolarnymi musiał się wykazać marszałek dworu, do którego obowiązków należała organizacja tego typu wydarzeń. Dzięki niewyobrażalnej dziś pompie i zabiegom scenograficznym książęce pogrzeby zapadały na długo w pamięci poddanych.