„Wesołe Księstwo Cieszyńskie”

Wesołym Księstwem Cieszyńskim” pozwolę sobie określić fenomen kulturowy, którego początków należy doszukiwać się już w XIX wieku. Określenie to wiąże się z sentymentalną tęsknotą do czasów minionych, do swoistej sielskości i uporządkowanej rzeczywistości.



Pojęcie „Wesołego Księstwa Cieszyńskiego” zaczerpnąłem z kultury Wysp Brytyjskich, gdzie spotykamy się z terminem „Wesołej Anglii”. „Wesoła Anglia” to typowy angielski autostereotyp, który wiąże się z koncepcją angielskiego społeczeństwa w oparciu o idylliczny sposób życia. Kojarzy się z istotą angielskości posiadającą bardzo nostalgiczny wydźwięk zawierający w sobie takie symbole kulturowe jak kryte słomą angielskie chaty, karczmy wiejskie, filiżankę dobrej herbaty i złotą pieczeń na niedzielny obiad. Nikt nie kwestionuje w nim istnienia istot nadprzyrodzonych ani Robin Hooda…

Na bardzo podobnych zasadach opiera się nasz lokalny śląsko-cieszyński autostereotyp…

Gdzieś w cieszyńskich wsiach stać mają drewniane góralskie chałupy. Sałasze powinny być rozsiane po pagórkach Beskidów, a górskie łąki pełne są wypasających się owiec. W góralskiej izbie roznosi się zapach wędzonego owczego sera. Tu Gorolka warzi babraczke, a gorol chodzi z jelitami do piekła.

W rytm kościelnych dzwonów idzie sobie para małżonków, wtem jeden skręca do kościoła katolickiego, drugi zaś do ewangelickiego. Na górskich szlakach porośniętych, a jakże, cieszynianką w każdej chwili może na nas napaść zbójnik Ondraszek ze swoją drużyną. W lasach przepełnionych zwierzyną wszelaką słychać strzały — to sam książę wybrał się na polowanie ze słynną strzelbą cieszynką u boku…

Po dolinie Olza płynie, na jej brzegach kwitną wciąż te same kwiaty, a w jej kryształowych wodach pstrągów pod dostatkiem, ale co je to za zielóny panoczek co se na kraju siedzi? Tóż dyć to je cieszyński utopiec, co wiesioło majto nogami nad wodóm

Gdzieś w oddali majaczą szyby kopalniane hrabiego Larysza i hawiyrz śpiycho na szychte, a na pobliskim cmentarzu spoczywają arcyksiążęcy górnicy, kierych wczas Pónbóczek powołoł do siebie. Koło Cieszyna stoi lipeczka, a pod nióm stoi dzieweczka, która wypatruje swego wybranka, kiery roki służył we Dwanostym Regimencie Dragónów.

W miastach z kolei mają stać kamieniczki w stylu wiedeńskim, bo to przecież wiedeńscy architekci zbudowali te miasta. Na stołach królować ma dobry strudel z jabłkami, a do niego kawa po wiedeńsku i talerz wszelakich ciasteczek cieszyńskich. Jeżeli ktoś woli zjeść coś konkretnego, to czekają tu na niego kanapki, a jakżeby mogło być inaczej, cieszyńskie. Cieszyńskie mieszczki w bogatych strojach spacerują po Starym Targu z koszykami pełnymi zakupów, a wystawa u jubilera mieni się cieszyńskim filigranem, wzbudzając pożądanie szwarnych gospodyń.

W stronę cieszyńskiego zamku przejeżdża karoca, która wiezie księżną cieszyńską wracającą właśnie z zakupów w Wiedniu, a do swego wiernego ludu machającą radośnie. Mija ich cieszyński tramwaj, a austriacki urzędnik, wypełniając dokumenty, mruczy cicho pod nosem ornung musi być… Na całą tę sielankę spogląda z portretu Najjaśniejszy Pan Cysorz, pilnując coby sie tukej wszyscy mieli radzi, na tej Ziymi Cieszyńskij, co jak jóm sóm Pónbóczek tworzył to się fest uśmiychoł, i tymu je óna nejszumniejszo i nejszwarniejszo ze wszystkich… A gdyby przypadkiem było źle w tym naszym Księstwie Cieszyńskim, to rozstąpi się Czantoria i przebudzą się Śpiący Rycerze, żeby wyratować nas z opresji…

Choć to tylko wybrane przykłady to tym właśnie jest fenomen, który nazywam „Wesołym Księstwem Cieszyńskim”. Podobnie jak „Wesoła Anglia” jest on niedoścignionym wzorem, idyllą, którą utraciliśmy. Szczególnie ta analogia pozwoliła mi wykuć pojęcie „Wesołego Księstwa Cieszyńskiego”, które w dużej mierze jawi się nam jako przysłowiowa „kraina mlekiem i miodem płynąca”.

Identycznie sytuacja wygląda z „Wesołą Anglią”. To nic, że choćby w czasach Tudorów ścięte głowy turlały się pod nogami przechodniów. Nikomu nie przeszkadza też, że z murów miejskich Londynu zwisały fragmenty rozkładających się ciał. Przeszłość jest romantyczna i koniec. Liczy się sielskość o nostalgicznym wydźwięku opartym na specyficznych bodźcach kulturowych. Nikogo nie obchodzą tutaj realia.

Piastowska idylla i nostalgia do starki Austryje

Początków tego fenomenu należy dopatrywać się już w XIX wieku w działaniach zarówno polskiego, jak i czeskiego ruchu narodowego. Zdawałoby się, że te dwie często wrogie sobie opcje nie mają wspólnego mianownika. Otóż mają, i jest nim właśnie nostalgia do czasów minionych. Polski ruch narodowy chętnie wykorzystywał wątki piastowskie i w swym nazewnictwie odwoływał się do Księstwa Cieszyńskiego. Czesi tak samo brali pod uwagę czasy piastowskie, czego idealnym przykładem są powstające w XIX wieku prace, takie jak powieść historyczna pt. Czarna Lukrecja. Ostatnia księżna cieszyńska, autorstwa Wacława Crhy. Jak Polacy tak Czesi budują swoją narrację również w oparciu o szeroko rozumiany śląsko-cieszyński folklor. Każdy z nich czyni to po swojemu, wybierając z historii i folkloru te wątki, które najbardziej mu odpowiadają i są zbieżne z jego programem politycznym.

Kiedy w 1918 roku upadają Austro-Węgry, a Księstwo Cieszyńskie znika wraz z nimi, zaczynają rodzić się nowe postawy wobec minionych czasów cechujące się niespotykaną dotąd nostalgią. Każdy ruch narodowy czy ideologiczny w naszym regionie wiele obiecywał, ale w efekcie region został podzielony granicą i powoli chylił się ku upadkowi. Granica spowodowała rozerwanie więzi rodzinnych, przemysłowa część Księstwa Cieszyńskiego przypadła Czechosłowacji, co spowodowało poważne kłopoty ekonomiczne dla wielu zwykłych rodzin z części przypadłej Polsce. Polska część regionu musiała od początku budować całą infrastrukturę, czego dalekie echa odczuwalne są do dziś (przykład dworca w Cieszynie).

Wśród nieco zawiedzionych sytuacją mieszkańców (reprezentujących różne opcje narodowe i ideologiczne) zrodziło się nowe, wspólne powiedzenie — nie było jak za Austryje. Między innymi to doprowadziło do powstania mitu habsburskiego, kojarzonego z osobą dobrotliwego pana Cysorza. Choć Franz Josef był w Cieszynie zaledwie cztery razy, to w świadomości mieszkańców zapisał się jako najlepszy z władców. Dlaczego mit habsburski okazał się być nieśmiertelny i do dziś jest on powtarzany w swej czystej formie? Otóż wszystko co się z nim wiąże, nie pochodzi z głów wszelakich ideologów, a jest oparty na bezpośrednim przekazie tych, którzy przeżyli czasy habsburskie. Piastowie okazali się być zbyt odległą historią, która wielokrotnie w XIX wieku była wykorzystywana w celach propagandowych, ale nikt nie doświadczył piastowskich rządów na własnej skórze, toteż brakowało porównań. Habsburgowie natomiast cały czas żyli i żyją w świadomości kilku pokoleń mieszkańców regionu, dzięki przekazywanym z pokolenia na pokolenie opowieściom, graniczącym często z fantastyką najlepszego gatunku. Ugruntowane są jednak przeżyciami realnych osób, naszych własnych starek i starzików, którzy mieli możliwość porównania. To właśnie oni stworzyli mit starki Austryje, w kierej było im nejlepszy. Nic w tym dziwnego, w XIX wieku nie dało się porównać czasów austriackich do czasów piastowskich, bo w tym czasie już nie żyli bezpośredni świadkowie tej epoki. Natomiast Polskę i Czechosłowację od samego początku porównywano do starki Austryje. Do dziś żyją jeszcze osoby, które urodziły się za Cysorza Pana! Choć jest ich już niewiele, to nadal są żywymi nośnikami nostalgicznych wspomnień — przekazując je kolejnym pokoleniom, sprawiają, że mit ten nigdy nie zaginie.

Współcześnie stykają się ze sobą obie narracje, czyli piastowska i habsburska, choć jak wiemy ta druga posiada większy wydźwięk nostalgiczny. Łącznikiem obu jest Księstwo Cieszyńskie, które samo w sobie przetrwało tylko dzięki mitom właśnie. Dlatego, inspirując się kulturą angielską, stworzyłem najbardziej adekwatne doń pojęcie „Wesołego Księstwa Cieszyńskiego”, które zawiera w sobie wszelkie bodźce kulturowe mieszkańców regionu. Zarówno te historyczne, jak i te nieco zmityzowane.

Pomiędzy „Wesołą Anglią” a „Wesołym Księstwem Cieszyńskim” istnieje jednak pewna różnica. Otóż Anglicy doskonale wykorzystują wątki „Wesołej Anglii” do budowania swojej wyjątkowej marki terytorialnej, zbijając na niej całkiem dobry interes. Anglicy pełnymi garściami czerpią z dziedzictwa XVI-wiecznej epoki Tudorów i XIX-wiecznej wiktoriańskiej Anglii.

Dla nas idealnym budulcem zdaje się być okres rządów ostatnich Piastów, którzy są podobnie pasjonującym tematem jak angielscy Tudorowie. Nasza XIX-wieczna historia również pełna jest pięknych wątków — odpowiednio wyeksponowane mogą sprawić, że elementy, które określiłem mianem „Wesołego Księstwa Cieszyńskiego”, staną się naszą lokalną marką w skali nie tylko krajowej, ale też światowej.