Słodka historia Księstwa Cieszyńskiego



Bohaterami dzisiejszego artykułu będą oczywiście cieszyńskie ciasteczka. Choć cieszyńskimi nazwano je trochę na wyrost, to niewątpliwie warto poznać ich dzieje. Historia samych ciasteczek sięga niepamiętnych czasów. Pierwsze znane nam receptury pochodzą sprzed czterech tysięcy lat; wówczas starożytni Egipcjanie chcieli sobie osłodzić nieco codzienną prozę życia. Różniły się one jednak od znanych nam współcześnie ciasteczek, których bezpośrednimi „wynalazcami” okazują się Rzymianie. To właśnie oni wymyślili ciasteczka, gdzie podstawowymi składnikami były mąka, miód, jajka, woda i masło. Niestety nie jesteśmy dziś w stanie stwierdzić, jak wyglądały, czy były pieczone, a może smażone na głębokim tłuszczu. Pewne jest jednak, że składniki, jakie wtedy używano do ich wyrobu, pomimo upływu tysięcy lat wykorzystuje się po dzień dzisiejszy.



W następnych stuleciach piekarze i cukiernicy udoskonalali podstawowe receptury, wymyślając coraz to nowsze formy i rodzaje ciasteczek. Punktem zwrotnym w słodkiej historii ciasteczek był okres średniowiecza, kiedy opracowano znane nam współcześnie przepisy na ciastka kruche, pierniki i bezy. Wtedy też pierwsze ciasteczka pojawiły się na terenie Księstwa Cieszyńskiego, a podobne były do tych, które znamy współcześnie.

W średniowieczu na cieszyńskim dworze i w siedzibach szlacheckich królowały pierniki. Sprowadził je do Cieszyna, prosto z Pragi, książę Przemysław I Noszak, gdzie raczył się nimi na dworze Luksemburgów – Karola IV i Wacława IV. Pierwsze pisemne wzmianki na temat cechu piernikarzy w Cieszynie pochodzą z XV wieku. Jak zanotował Alojzy Kaufmann w Kronice miasta Cieszyna: magistrat za zgodą księcia udzielił piernikarzom prawa zasiedlenia z prawem wyłączności na wypiek pierników zarówno w mieście, jak i poza nim. Sprzedawać mogli na targowisku, podczas odpustów na dziedzińcach kościelnych oraz w gospodach. W XVI wieku wypiekiem cieszyńskich pierników trudnili się przedstawiciele rodziny Rubych, którzy otrzymali od księcia cieszyńskiego Wacława III Adama wyłączność na ich produkcję i sprzedaż na terenie miasta. Pierniki należały jednak do najdroższych ciastek ze względu na używane do ich wypieku przyprawy. Miały różne wielkości i kształty w zależności od formy. Rzeźbione w drewnie formy nadawały piernikom przeróżne kształty: serc, zwierząt, postaci rycerzy, dam i świętych. Pierniki były wówczas nie tylko słodkim dodatkiem, lecz także pamiątką z jarmarku, którą obdarowywano np. młodych rodziców. Od czasów średniowiecza królowały na świątecznych stołach i pomimo upływu kilku stuleci nadal cieszą się ogromną popularnością. To właśnie od nich do dziś rozpoczyna się tradycyjne pieczenie bożonarodzeniowych ciasteczek.

Prawdziwą rewolucję, jeżeli chodzi o różnorodność cieszyńskich ciasteczek, przyniosły dopiero wieki XVIII i XIX, kiedy Księstwem Cieszyńskim rządzili Habsburgowie. Wraz z większą dostępnością przede wszystkim cukru i innych drogich dotychczas składników ciasteczka, zwane dziś cieszyńskimi, trafiły pod chłopskie strzechy. Księstwo Cieszyńskie będące wówczas jednym z regionów potężnego Cesarstwa Austrii, a później Austro-Węgier, czerpało inspiracje nie skądinąd jak prosto ze stołecznego Wiednia.

Ilość i jakość ciastek od zawsze zależała od zasobności gospodarzy, gdyż były to drogie wyroby, zważywszy na ceny i dostępność poszczególnych składników. Do ich sporządzania używało się sporych ilości masła i cukru. Znane są również przepisy, do których potrzebna była jedynie margaryna i skwarki. Kolejnym niezbędnym składnikiem cieszyńskich ciasteczek były bakalie. Do najpopularniejszych należały orzechy włoskie i laskowe, ale używało się też migdałów, kokosu i rodzynek. Do smaku dodawano także alkoholu – najczęściej rumu. W bogatych domach piekło się od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu rodzajów ciasteczek o przeróżnych kształtach, charakteryzujących się kruchością, delikatnością, bardzo dobrym smakiem, a przede wszystkim starannością wykonania.

Bardzo popularnymi ciastkami są kołacze lineckie - kruche, sklejane dżemem i składane warstwowo (ich przepis przywędrował do nas z austriackiego miasta Linz, skąd wzięła się ich nazwa), kulki rumowe, zozworki z dodatkiem imbiru (de facto imbirki, gdyż cieszyński „zozwor” i czeski „zázvor“, to nic innego jak imbir), albo anyżówki, ule, amoniaczki, ciasteczka formowane przez maszynkę, półksiężyce wykrawane kieliszkiem, margarynioczki. W niektórych domach piekło się ciasteczka kruche z mąki, jaj, cukru i masła, wycinane foremką w różne kształty.

Po upieczeniu ciasteczka wieszano razem z jabłkami na choince jako ozdoby lub przechowywano w pudełkach, każdy rodzaj osobno, aby nie wyschły i nie zmieniły smaku. Po dziś dzień małe paczuszki ciastek, udekorowane gałązką jodłową lub świerkową zabiera się, idąc w odwiedziny do rodziny i znajomych, gdzie w zamian otrzymuje się podobne.

Oczywiście, pisząc o cieszyńskich ciasteczkach, nie można pominąć tradycyjnych szulek. Jeżeli mówimy o cieszyńskich ciasteczkach, to właśnie one są najbardziej cieszyńskie ze wszystkich innych rodzajów ciastek wypiekanych w Księstwie Cieszyńskim. Podobno w XVII wieku, kiedy ewangeliccy kościelni chodzili po domach i rozdawali białe opłatki, to najczęściej do drzwi przybiegały dzieci - później rozczarowane tym, że nic nie dostały. Ewangeliccy pastorzy zastanawiali się, jak to zmienić. W końcu doszli do wniosku, że gdyby do ciasta na opłatki dodać trochę miodu, jajko, masło, wzbogacić składniki i zwijać w rulonik, to dzieci miałaby frajdę, i zjadłyby coś smacznego. Tak powstały szulki, które z czasem urosły do rangi „ewangelickiego opłatka” i do dziś zajmują zaszczytne miejsce w wielu cieszyńskich – niekoniecznie ewangelickich, lecz także katolickich – domach.

Warto zaznaczyć, że w dużej części Europy nie zrobimy cieszyńskimi ciasteczkami jakiejś furory na salonach. Pieką je mieszkańcy Austrii, Czech, Moraw, Słowacji, Węgier, Włoch, Niemiec. Do nich zabierzmy lepiej szulki, których na pewno nie znają. Cieszyńskie ciasteczka dobrze wziąć ze sobą do znajomych z centralnej, północnej czy wschodniej Polski - tam na pewno zwrócą uwagę.